Jeden z ciekawszych epizodów to złamany nos Emmy Frost ;) Proszę, oto jak do tego doszło - Emma w pewnym momencie po prostu zaliczyła cios w nos od jednego ze strażników Johna Sublime
Emma jest wściekła, nie tylko z powodu potwornego bólu, ale i z powodu poniesionych strat finansowych no i oczywistego uszczerbku w wyglądzie. Zoperowanie nosa kosztowało 20 tys. dolarów, które to pieniądze zostały wyrzucone w błoto za sprawą jednego ciosu bezmózgiego strażnika.
Emma nie daruje takiej straty i szybko uwalnia się ze śmiertelnej pułapki:
Szybko jak tylko może kieruje się do sprawcy swej niedoli, aby wymierzyć mu sprawiedliwość :) Wygląda rzeczywiście nieciekawie - nos rozkwaszony jak po walce bokserskiej ...
Mimo tak fatalnie prezentującego się nosa, już kilka rozdziałów dalej po tak dotkliwej kontuzji pozostaje tylko ślad w postaci drobnego plasterka :
Jak napisałam komiks jako całość był dla mnie średnio zajmujący, ale z wyjątkami. Takim wyjątkiem jest rozdział gdzie Emma Frost i Jean Grey nurkują do świadomości Cassandry Novy, by uratować profesora Xaviera (The New X-Men 121). Ten rozdział autorstwa Granta Morrisona i Franka Quitely'ego czyta się, a właściwie ogląda, gdyż nie ma tam dialogów, z wielką przyjemnością. Ta część komiksu jest wizualnie piękna i podobnie jak inne produkcje pozbawione słowa pisanego, wymaga wzmożonej uwagi czytelnika.
Na początku rozbawia nas Emma Frost, wyjmując piersiówkę i pokrzepiając się przed trudną misją.
Potem dziewczyny zabierają nas ze sobą do chorej świadomości Cassandry, gdzie podziwiamy piękne krajobrazy senne.Momentami miałam wrażenie, że oglądam Moebiusa.
W tym rozdziale przyglądamy się pojedynkowi Cassandy z Xavierem, gdy byli oni jeszcze w łonie matki. Ten pojedynek trzeba zobaczyć:
Do zabawniejszych momentów należy misja Smasher'a, który pędzi na ziemię by ostrzec X-Men. Jako "jedyna istota, która potrafi się przedostać przez kosmos bez wspomagania" dociera na ziemię i ....
....mamrocze na pastwisku, wśród stada krów, gdzie wylądował ...
Autorzy chcieli, by scena była spektakularna, bo na niebo, pastwisko i krowy poświęcili aż dwie strony. Opłaciło się - efekt został osiągnięty.
Największym rozczarowaniem tego wydania są dla mnie rysunki Igor 'a Kordey 'a. Niestety nie potrafię przez nie przejść "obojętnie". Zobaczcie sami, w jego rękach nic i nikt nie wygląda normalnie:
Logan, rzadko wyglądał gorzej. 30 lat imprezownia, palenia, picia i ćpania mogłoby dać taki rezultat, ale na Rosomaka nie działają te i inne trucizny z uwagi na jego zdolność do szybkiej regeneracji. Jedyne wytłumaczenie dla tak fatalnego wyglądu Logana, to złe samopoczucie Igora, gdy miał w ręku ołówek....
Jean Grey - gabinety depilacji laserowej będą wyć z rozkoszy jak to zobaczą. Tak krzaczastych brwi rudowłosa telepatka nie miała chyba nigdy.
Ta sama strona komiksu, dwa kadry dalej, ta sama Jean. Brwi jakby wróciły do normy, jednak Jean niekoniecznie. Wygląda jak narkomanka z długim stażem.
Gladiator ze Straży Imperialnej też nie jest sobą. Miał być skrót postaci, a wyszedł wyrośnięty smerf z głową wbitą w klatkę.
Taka kreska bardziej przypomina styl polskiego komiksu niezależnego o dzieciakach z blokowisk lub hiphopowcach, ale nie nadaje się dla ilustrowania przygód mutantów.
Każdy potrafi narzekać - to prawda, ale za 39,99 należy mi się odrobina przyjemności, no nie ? Chciałabym malować tak jak Ci Panowie (nawet jak Pan Igor), szczerze. Póki co cieszę się, że mogłam przeczytać ten komiks, bo X-Men to moi starzy, dobrzy znajomi, a przecież wszyscy lubimy wpadać do znajomych po latach i zapytać "jak leci".
Sięgnę po ten album za jakiś czas, może wtedy spojrzę na tę opowieść przychylniejszym okiem.
Skany pochodzą z New X-Men Imperialni, wydanie Hachette, 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz