Znacie tego gościa ? Taka okładka nie może wróżyć nic dobrego......
Przeciwnie. Komiks to kawał świetnej zabawy, masa śmiechu, nie bez mięsa i soczystych dialogów. Nie ma tu romansideł, pięknych dam w wytwornych strojach, ale jest radocha w czasie podróży z ostatnim czarnianem na jego motorze przez kosmiczne drogi w towarzystwie starszej, miłej pani, która miała nieszczęście być niegdyś jego nauczycielką, a od niedawna autorką obrazoburczej biografii tytułowego bohatera.
Świat się już dawno znudził ulizanymi chłoptasiami w rajtuzach. Czas na nowego bohatera! Lobo to oczywisty świr, jakich mało.Wpuśćcie go gdziekolwiek na 5 minut, a zrobi demolkę, tak że zapomnicie, jak się nazywacie, zakładając, że przeżyjecie. Lobo osobiście załatwił wszystkich ziomali ze swojej planety Czarni. Prawie wszystkich. Jest on przykładem mrocznego anty-bohatera. Przesiąknięty jest złem i zepsuciem do szpiku kości, stanowi uosobienie wszystkiego, co najgorsze. Nie można mu jednak odmówić dwóch rzeczy - poczucia humoru, czarnego bo czarnego, ale zawsze oraz honoru. "Lobo zawsze dotrzymuje słowa". I basta. Cóż, nie ma postaci doskonałych, tak więc twórcy Lobo postanowili wyposażyć naszego maniakalnego zabójcę-mordercę w jedyną chyba pozytywną i godną podziwu cechę, która tak naprawdę wyginęła w naszej obecnej rzeczywistości. Honorowy świr z mrocznym poczuciem humoru to bomba przemierzająca kosmos celem poćwiartowania kogoś na fragmenty. Najlepiej, żeby tego "kogoś" było bardzo dużo, wtedy Lobo poprawia się nastrój, a przy okazji i nam także. Lobo nie sposób nie lubić, mimo wszystkich jego spływających krwią czynów. W trakcie lektury z przerażeniem odkryjecie, że postać porąbanego świra jest całkiem sympatyczna, aż strach się bać. .... .
Nie chciałabym się rozwodzić nad fabułą - komiks Lobo "Ostatni Czarnian" to niezwykle zabawna opowiastka z dużą dozą śmiechu, wartką akcją, intrygą i zaskakującym, dowcipnym zakończeniem i oczywiście wspaniałymi rysunkami Simona Bisley'a. Komiks dla dorosłego czytelnika.
Jak ocieplić wizerunek pokręconego, maniakalnego zbira uzależnionego od dźgania, cięcia piłą, wypruwania flaków gołymi rękami ? To proste, trzeba mu stworzyć jeszcze mniej strawnego przeciwnika, o jeszcze gorszej reputacji i akceptacji społecznej - może kółko zwariowanych, zdewociałych babć ?
Czy jest coś, z czego pokonaniem Lobo miałby problem ? Na pewno - każdy ma swojego mola. Chociaż nasz bohater-anty-bohater jest świetny w walce z bronią w ręku, jak i bez niej, to w obliczu pytań konkursowych z ortografii jest bezbronny jak niemowlę ....prawie. Tak, tak kochani ....nasz Lobo walczy o życie udzielając odpowiedzi na konkursie ortograficznym (Brrr!).
Lobo to chłopak z 1000 pomysłów. Co zrobić, gdy ochraniana przez Ciebie nauczycielka ciągle się gdzieś ulatania, ściągając Ci na głowę same problemy ?
Obciąć nogi ..... i ewentualnie powiesić gdzieś na wieszaku ....
Najpiękniejszy moment w komiksie, to oczywiście zaskakujące zakończenie.
Posłowie:
Lobo "Ostatni Czarnian" to komiks, którego nie potrafiłam docenić w dzieciństwie. Nie podobały mi się rysunki, postać samego bohatera, nie wiedziałam z czego się śmiać, przemoc nie kręciła. Dzisiaj innym okiem spoglądam na tę opowieść - nie jest to oczywiście epokowe dzieło, jednak potrafię docenić kreskę Bisley'a, przewrotny scenariusz, dowcip fabuły i samego, nietuzinkowego Lobo - czarny charakterek, nie pozbawiony cech pozytywnych, które stawiają go niekiedy w pozytywniejszym świetle. Przemoc w komiksie jest obecna, ale nie należy jej brać tak dosłownie - przynajmniej nie tak, jak w innych produkcjach. Dokonywane prze Lobo akty zbrodni są mniej więcej tak samo prawdziwe, jak Król Ludwik XIV pojawiający się na balu karnawałowym w Wenecji.
Komiks polecam wszystkim dorosłym czytelnikom.
Skany pochodzą z polskiego wydania LOBO "Ostatni Czarnian", TM-Semic Wydanie Specjalne 2/94.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz