poniedziałek, listopada 11, 2013

Banner - Hulk Uczłowieczenie Bestii Brian Azzarello Richard Corben

Jakoś nigdy nie przepadałam za Hulkiem. Duży, zielony i głupi. Człowiek-demolka poszukujący samego siebie i wiecznie borykający się z własnym alter ego. Do tego mało przystojny i rzadko dowcipny. Wszystko czego nie lubię w superbohaterskich opowieściach. Ostatnio miałam okazję zapoznać się dwoma komiksami poświęconymi Hulkowi - "Niemy Krzyk" i "Planeta Hulka" wydanymi w ramach cyklu Wielka Kolekcja Komiksów Marvela. O ile ten drugi tytuł uznałam za godny uwagi,  o tyle ten pierwszy nie powalił mnie. No i w takim to właśnie klimacie postanowiłam sięgnąć po nieco dłużej obecną na polskim rynku lekturę pt. Banner autorstwa duetu Brian Azzarello & Richard Corben. Mój egzemplarz do elegancko wydany  w 2006 roku album w twardej okładce, prezentujący się tak :

Tył okładki komiksu Banner, wydawnictwo Mandragora, Twarda oprawa

Front okładki komiksu Banner, wydawnictwo Mandragora, Twarda oprawa

Długo się czaiłam do tego komiksu. Po pierwsze zniechęcała mnie trochę groteskowa kreska Corbena, po drugie sceny z szalejącym Hulkiem wydawały mi się tak sztampowe i przytłaczające, że nie sądziłam, że jest w tej opowieści jeszcze miejsce na cokolwiek innego. No i myliłam się. "Do not judge the book by the cover", jak to mówią. Nie jest to może wielkie dzieło, ale na pewno ciekawa lektura, tak pod względem rysunków, jak i scenariusza. Już sama okładka zdradza nam, że historia do lekkich i przyjemnych nie należy - opowiada o cierpieniu człowieka, które polega na niemożności ucieczki od tkwiącego w nim zielonego demona. Bezsilność  i trawiące go poczucie winy, za czyny, których popełnienia nie pamięta, ale co do których jest pewien, że są jego dziełem, prowadzi go do podjęcia rozpaczliwych kroków. Banner jest osamotniony i nikt go nie rozumie. Nikt nie może go zrozumieć.

Jego zielona natura stała się przekleństwem i przez nią stał się on przedmiotem w rękach militarnej machiny, która cynicznie wykorzystuje go do własnych celów i jest odpowiedzialna za tragiczne wydarzenia mające miejsce na stronach komiksu. Po przeczytaniu tej opowieści z satysfakcją stwierdziłam, że nie jest to jeszcze jedna, prosta nawalanka, jak zasugerowały mi to niektóre wymowne sceny.

Tutaj kilka słów o moich bannerowych impresjach - kilka punktów, które uważam za istotne, by o nich napisać.

1. 
Wszyscy szukają Bannera. Banner wymknął się spod kontroli, uciekł i jest ścigany przez armię. Nawet Hulk go poszukuje, który jako postać gdzie indziej pierwszoplanowa, tutaj zepchnięty jest na dalszy tor. To że Bannera poszukuje Hulk jest oczywiście zabawne. Jeszcze zabawniejsze jest to, dlaczego go poszukuje. W trzecim rozdziale jest scena, gdzie Samson tłumaczy zielonemu osiłkowi, jak dotrzeć Bannera:

- "(Banner) jest blisko, bardzo blisko, ale się chowa. Widzisz, bardzo się Ciebie boi i wyjdzie dopiero wtedy, jak się uspokoisz"

W tym momencie Hulk wpada w szał i ciska rozmówcą przez okno. Nie spodobała mu się trafna odpowiedź Samsona.
Tak naprawdę nie wiemy dokładnie do czego jest Hulkowi Banner potrzebny - scenarzyści tego wprost nie podali nam na tacy. Można się jedynie domyślać, że Hulk nie czuje się dobrze w swojej dzikiej, nieokiełznanej postaci i w podświadomości poszukuje uspokojenia, łagodniejszej formy, którą jest Banner. Ponieważ czytelnik wie, że Hulk i Banner to ta sama osoba w innej postaci, mamy do czynienia z prawdziwie komiczną sytuacją. Możemy ten epizod odczytywać jako "poszukiwanie samego siebie" lub "poszukiwanie spokoju i ukojenia swego cierpienia". Hulk poszukuje Bannera, bo w ten sposób zazna spokoju, a Banner gdy jest już Bannerem, poszukuje rozwiązania swych rozterek, które dochodzą do głosu, gdy wraca mu pamięć i świadomość - pragnie umrzeć, a sprawiając sobie ból poprzez nieudaną próbę samobójczą rozpętuje piekło i budzi uśpionego Hulka. W ten sposób mamy do czynienia z błędnym kołem.

2.
W komiksie nie pada pseudonim zielonego wcielenia Bannera -  "Hulk".
Opowieść o Bannerze czyli Hulk bez Hulka, ale z Hulkiem w tle. Hulk utożsamiany jest z beztroskim, zielonym stworem siejącym pożogę wszędzie tam, gdzie się pojawi. To pocieszna postać, silna, groźna, nieokiełznana, ale wciąż nie jest brana na poważnie. Hulk to postać z komiksów "dla dzieci", osobistość niezbyt poważna, fikcyjna, sztuczna, wyimaginowana. Banner natomiast jest człowiekiem z krwi i kości, ze wszystkimi tego słowa konsekwencjami. W poważnej opowieści o poważnych sprawach nie ma miejsca na komiksowego, tańczącego tu i tam Hulka. Jedynie w czwartym rozdziale Samson stwierdza, że

-"nie ma szans, żeby on (=Banner) mógł zahulkować"

Nie możemy mieć  o to pretensji do twórców. Opowieść jest o Bannerze i tylko o Bannerze. Hulk to produkt uboczny, przyczyna utrapień. Hulk nie jest bohaterem, herosem. Jest problemem.

3.
Kto jest dobry, a kto zły? Kto jest bestią, kto ofiarą ?
To pytania, jakie zadałam sobie po przeczytaniu komiksu, którego pierwsze stronice przywitały mnie obrazkami szalejącego Hulka, rozwalającego co popadnie, niszczącego wszystko co tylko się znajdywało w zasięgu jego zielonych pięści. Pierwsze skojarzenie - rozjuszona bestia. W miarę jak zagłębiałam się w lekturze, wyłaniał się zupełnie inny obraz sytuacji. Zielona Bestia, tak, ale tylko pozornie - tak naprawdę drobny, przerażony człowiek, który nie jest w stanie samodzielnie kontrolować swojego drugiego wcielenia. Cierpi i nie ma wpływu na poczynania Hulka. Banner jest ofiarą, wykorzystany przez maszynerię militarną, budzi współczucie. No dobrze, ale co z tymi wszystkimi ludźmi, którzy polegli pod gruzami, osieroconymi lub pokaleczonymi na całe życie dziećmi? Ich krew ma na rękach armia, która usiłuje wykorzystać Bannera do swoich tajnych projektów. Bezkompromisowe i cyniczne zachowanie przedstawicieli wojska zdecydowanie wskazuje na nich, jako winnych wszystkich wypadków i nieszczęść, których wykonawcą był Banner-Hulk wbrew własnej woli. Armia nie troszczy się o ludzi, którzy ucierpieli w następstwie hulkowego szału, nie mają wyrzutów sumienia, martwią się jedynie o to, jak zatuszować całą sprawę, by prasa i opinia społeczna odebrała wszystko tak, jak należy.



Banner nie kontroluje się, nie ma władzy nad Hulkiem, a gdy się  w niego bez własnej woli przeistacza, zapomina o tym, co robił. Sumienie go gryzie, nie jest w stanie tego wszystkiego znieść. Hulk poszukuje Bannera, Banner ukojenia bólu, a bezwzględni przedstawiciele władz, mają w nosie dramat człowieka, którego należy leczyć. Zamiast udzielić mu pomocy, doprowadzają do serii tragicznych zdarzeń, poświęcając wiele ludzkich istnień.



Banner opowiada, jak  został zrzucony na ziemię przez samolot wojskowy; nie mówi "wojskowy" i nie mówi "zrzucony", ale używając opisów sugeruje wprost, że został wykorzystany do eksperymentu wojskowego, w wyniku którego zginęło wiele niewinnych osób. Za działalność Hulka odpowiedzialność spoczywa na barkach wojska.

5.
Komiks nie jest przegadany, nie obfituje w słowo pisane, ale tam, gdzie już coś jest wtłoczone w usta bohaterów, ma to swój konkretny cel. Dowcipne kwestie postaci są moim zdaniem bardzo ważną częścią każdego utworu - pozwalają nam na zaczerpnięcie świeżego powietrza, odprężenie się, znalezienie tego, po co przyszliśmy - rozrywki. Bardzo cenię sobie żarty sytuacyjne i zabawne dialogi, których w Bannerze doszukamy się w paru miejscach. To miłe, szczególnie w utworze traktującym o sprawach poważnych.

Jest to całkiem dobra lektura, którą można polecić wszystkim. W jej trakcie zdążyłam polubić osobliwe rysunki Corbena, doceniłam dowcipne teksty i czytelność przesłania, które mam nadzieję, dobrze pojęłam.
Komiks zaskoczył mnie pozytywnie - nie jest przydługaśny, przynudnawy, przemoralizowany.  Nie bez satysfakcji dodam, że udało mi się z tego wszystkiego wyłuskać dla siebie samej jeszcze jedną, uniwersalną prawdę o świecie, w jakim żyjemy. Bestie często się kryją w ludzkiej skórze, a my nie zawsze je dostrzegamy, oceniając wydarzenia po pozorach. Nie mamy wyboru, gdyż ten najczęściej jest dokonywany za nas, gdzieś na górze - prasa i telewizja nie są, wbrew temu, co się sądzi, oknem na świat, ustami wolności - są to narzędzia do manipulacji i przedstawiają rzeczywistość tak, jak  chcą tego ci, którzy nimi rządzą.  Nie zawsze jest bestią ten, kto ma pazury i krew kapiącą z pyska, nie zawsze barankiem ten, który chodzi w baraniej skórze. Jakie to proste w komiksach, jak trudne w życiu.....

Skany pochodzą z komiksu
BANNER, Brian Azzarello, Richard Corben, wydawnictwo Mandragora 2006

Brak komentarzy:

see