piątek, września 06, 2013

Trzeba Być Wariatem, żeby Całkiem nie Oszaleć Batman 1/91 Zabójczy Żart

Batman "The Killing Joke"(Zabójczy Żart) to klasyka komiksu, której przedstawiać nie trzeba. Polscy czytelnicy zetknęli się z tą historią pierwszy raz w 1991 roku, dzięki wydawnictwu TM-SEMIC. W tej dosyć krótkiej, ale treściwej opowieści odwieczny wróg Batmana, zielonowłosy Joker, próbuje nas przekonać, że szaleństwo jest jedyną drogą ucieczki przed koszmarami, jakie czekają na człowieka w jego bezsensownej egzystencji. Swoich racji próbuje dowieść na żywym przykładzie  komisarza Gordona, któremu płata zabójczego figla (Zabójczy Żart), napada go, rani córkę, bierze go do niewoli i przedstawia makabryczne fotografie jego zmaltretowanej Barbary. Joker jest przekonany, że trudne doświadczenia prowadzą do szaleństwa, które jest jedyną drogą ucieczki  dla udręczonej jednostki. Joker w ten sposób tłumaczy też własne szaleństwo, gdyż niegdyś był przecież normalnym człowiekiem, miał rodzinę i plany, które pokrzyżował mu złośliwy uśmiech losu. Z przeciętnego człowieka, o słabej woli stał się bezwzględnym przestępcą - szaleńcem.

 
Alan Moore, Brian Bolland, TM-SEMIC, BATMAN nr 1/91, "Zabójczy Żart"

Joker podczas swojego mrocznego eksperymentu obserwuje cierpienie Gordona i stwierdza, że egzystencja człowieka jest irracjonalna, bezsensowna i szalona. Jakie jest więc wyjście ? Oczywiście ratunkiem jest szaleństwo. W zwariowanym świecie trzeba zwariować, tylko po to, żeby nie oszaleć

Alan Moore, Brian Bolland, TM-SEMIC, BATMAN nr 1/91, "Zabójczy Żart"
Tak to przynajmniej widzi Joker. Jednak w praworządnym świecie nie ma miejsca na taki punkt widzenia. Wiele osób przecież traci bliskich i ma problemy ze znalezieniem pracy i nie każdy staje się z tego powodu niebezpiecznym przestępcą. Wkrótce na miejsce przybywa Batman, by powstrzymać szaleńca i udowodnić, że nie ma racji. Gordon oczywiście nie wariuje, jak tego chciał  Joker. Po krótkiej gonitwie, Batman dopada żartownisia i próbuje mu przemówić do rozumu. Ten jednak nie słucha, ma swoje racje, tylko on wie jak wiele wycierpiał, wie że jest szaleńcem i nie ma już dla niego miejsca "w normalnym świecie", tak więc wszelkie próby wbijania mu mądrości przez Mrocznego Rycerza są niecelowe. W tym momencie współczujemy Dżokerowi, który jest pochłonięty swoim szaleństwem.  Jest groźnym przestępcą, jest umysłowo chory, ale to przecież nie jego wina. Końcowa rozmowa Dżokera z Batmanem to jak konwersacja niemego z głuchym, każda z tych postaci mówi innym językiem, bo każda należy do innego świata.  . 

Czy Batman zabija Dżokera w ostatniej scenie ? 
Każdy ma prawo do swojej interpretacji, dlatego tak lubię interpretacje;). Gdzieś przeczytałam, że ostatnia scena komiksu kończy się zabiciem Jokera przez Batmana. Ja tak nie uważam. Po pierwsze takie zakończenie byłoby bez sensu, skoro Dżoker był już ujarzmiony i bezbronny. Zabijanie bezbronnych nie byłoby dobrą reklamą dla obrońcy prawa. Wbrew pozorom pokusa wcale dla Batmana nie jest wielka, ewentualna korzyść z tak niecnego czynu mizerna. 

Tak wygląda jeden z ostatnich kadrów :
Czy to Batman morduje Jokera ? 
Batman "atakuje" swojego adwersarza, tutaj już ujarzmionego i bezbronnego. Niektórzy widzą  w tej scenie Batmana duszącego zielonowłosego szaleńca, ja jednak sądzę, że Rycerz chwyta go po prostu za poły fraka. Joker śmieje się nadal, bo jest szalony - nie mogąc się bronić ani atakować, wybrał jedyną formę ucieczki - szaleństwo. 

Co mówi nam końcowa scena  ?  Takie jest moje, chyba dosyć proste wyjaśnienie. 
1. najpierw Dżoker i Batman śmieją się z arcyzabawnego żartu. W tle widać światła i słychać syrenę radiowozu.
2. Syrena radiowozu jest coraz głośniejsza, światła oślepiające, śmiech Jokera jeszcze rozbrzmiewa. Batman chwyta Jokera za poły fraka, by oddać w ręce sprawiedliwości
3. Deszcz wciąż pada, panowie stoją w kałuży, Jokera ani Batman już się nie śmieją, wyje tylko policyjna syrena
4.  Wkrótce także odgłos syreny milknie, a na rozrastającej się kałuży widać jeszcze tylko odbicie reflektorów radiowozu. Brak fragmentów stóp świadczy o tym, że Dżoker został zapakowany do radiowozu i udaje się w dobrze mu znanym kierunku. Nic tu także  po Batmanie, który się pewnie udaje do swoich obowiązków. . 
5. W ostatnim kadrze nie mamy już nic prócz wielkiej kałuży i padającego deszczu, zamilkły syreny, znikło odbicie reflektorów radiowozu, nie słychać śmiechów. 

Wg mnie, morał jest taki, że oczywiście, życie doświadcza, niekiedy bardzo boleśnie, jednak nie okropne doświadczenia życiowe nie mogą być nigdy usprawiedliwieniem niegodziwych czynów. Joker nie miał w życiu szczęścia, współczujemy mu, jednak jest groźnym przestępcą, a dla takich jest tylko jedno miejsce. 


Dlaczego tytuł "Zabójczy Żart" ? 
- tytułowy zabójczy żart, to dowcip, który w finale opowiada Joker. Ponieważ żart jest "zabójczo" zabawny, obaj Panowie rechoczą w końcowej scenie .... 
- bohaterami rzeczonego żartu są dwaj umysłowo chorzy, a zabójstwo w formie "zabójczego żartu" (=wyłączenie latarki przez jednego z umysłowo chorych) jego elementem; 
- zabójczy żart to w końcu wszystko, co robi w komiksie Joker, jako nabywca lunaparku, jako złoczyńca zniewalający komisarza Gordona i raniący jego córkę - wszystkie popełniane w opowieści przestępstwa są w rozumowaniu Jokera żartami, ale "zabójczymi żartami" dla jego ofiar.

1 komentarz:

KamilCzytaKomiksy pisze...

Interpretację mówiącą, że Batman zabija Jokera w ostatniej scenie, przedstawił kiedyś (chyba nie tak dawno) Grant Morrison. Swoją drogą także rewelacyjny scenarzysta komiksowy. Jednak nie on jest autorem "Zabójczego żartu", więc to tylko teoria czytelnika takiego samego jak każdy inny. Z tego co wiem Alan Moore nie interpretował tego zakończenia w taki sposób. Bardzo prawdopodobne, że w ogóle nie tłumaczył go nikomu, ponieważ nie lubi wracać do tej historii, którą uważa za jeden ze swoich gorszych komiksów.

see

Archiwum bloga