wtorek, września 10, 2013

Sąd Nad Gotham Batman Judge Dredd Wydanie Specjalne Tm-Semic 1993

Po latach flirtów i romansów z komiksami mogę stwierdzić z satysfakcją, że stara miłość nie rdzewieje, a ponadto, można nawet się dopatrzyć uroku w tym, co niegdyś nie było przez nas nazbyt cenione.
Tak mniej więcej wygląda mój na przestrzeni lat ewoluujący stosunek do komiksu Simona Bisley'a i Alana Granta pt. Batman / Judge Dredd : Sąd Nad Gotham. Pierwszy raz nabyłam tę pozycję w chwili jej się ukazania w 1993 roku. Było to chyba pierwsze i (jeszcze większe "chyba") jedno z niewielu wydań Tm-Semic na kredowym papierze. Na tamte czasy śliski papier to był prawdziwy powód do cmokania. Niestety sam komiks nie przypadł mi naówczas do gustu, ani graficznie, ani pod względem scenariusza. Muszę przyznać, że scenariusz z latami nie urósł w moich oczach, fabuła kręci się bowiem wokół jednego takiego zdrowo kopniętego "zabili go i uciekł", tym razem w znaczeniu dosłownym. Najbanalniejszy splot wydarzeń sprawia, że tego właśnie gościa ma interes dopaść przynajmniej kilka postaci; po pierwsze Batman - bo nieumarły szaleniec z przyszłości zagraża Gotham, inny zdrowo kopnięty z przyczyn osobistych (porachunki) a także Sędzia Anderson  - przybyszka z przyszłości, aktualnie występująca w roli strażniczki prawa, dysponującej użytecznymi umiejętnościami telepatycznymi, która ściga Death'a z racji sprawowanego urzędu. Sprawy nie ułatwia fakt, że Death ma naprawdę złowieszcze plany - unicestwia wszystko, co znajduje się wokół, a na domiar złego ma przyjemność w miejskiej kostnicy natknąć się na starego wroga Batmana ' Scarecrow'a. Z takiej dawki wariatów-popaprańców, stróżów prawa i superbohaterów może wyniknąć tylko jedno  - narkotyczno-upajająca maszynka do mięsa hack-and-slay. Krew się leje,  mięcho fruwa tu i tam, są nawet żeberka .... .
No i gdyby nie fantastyczna kreska Simona Bisley'a to nawet bym się nie dopatrzyła pozytywnych cech w scenariuszu, ale Bisley jest tak fantastyczny, tak klimatyczny, że zapiera dech w piersiach. Niestety do tego musiałam dorosnąć. Tego komiksu się nie czyta. Tego komiksu się nawet nie ogląda. Ten komiks się pożera wzrokiem. Postaci są niezwykle przekonujące, brutalne sceny nie przeszkadzają, a nawet cieszą oko, bo tak pięknie zostały zilustrowane. Pod względem estetycznym jest to prawdziwy cukierek w najbardziej kolorowym papierku, jaki można sobie wyobrazić. Myślę że to właśnie dla oddania piękna szaty graficznej TM-SEMIC zdecydował się na odważny na tamte czasy krok wydania komiksu na kredowym - śliskim papierze.  Dla mnie jedna z ulubionych pozycji komiksowych, którą warto mieć. Piękne kolory, piękne miasto przyszłości, piękni "paskudni adwersarze", nawet Scarecrow jest piękny, już nie wspominając o najpiękniejszym Batmanie, jakiego kiedykolwiek widziałam.

Tak właśnie powinno się rysować Mrocznego Rycerza, prawdziwego mrocznego obrońcę, mrocznego miasta.

Wspaniały Mroczny Rycerz  i odwieczny wróg - Screcrow autorstwa Simona Bisley'a w komiksie BATMAN / Judge Dredd Sąd nad Gotham, wydawnictwo TM-Semic 1993

Sędzia Dredd też jest niczego sobie - postaci rzucone na całą stronę komiksu przytłaczają swym pięknem. 
Wspaniały Sędzia Dredd autorstwa Simona Bisley'a w komiksie BATMAN / Judge Dredd Sąd nad Gotham, wydawnictwo TM-Semic 1993

Jest to komiks niezwykły, zapadł mi w pamięć na długie lata. Serdecznie polecam, nawet jeżeli nie lubicie nawalanek. 



Brak komentarzy:

see

Archiwum bloga